- Ogólnopolskie Forum Motocykli DKW Auto Union -
DKW-spec
Offline
uff, byłem i przejeździłem Rtor. Kogo nie było niechaj żałuje! bardzo podobała mi się inicjatywa organizatorów. Przed wyjazdem na trasę każdy obowiązkowo dmuchałem w alkomat.
Offline
Na wyjazd na Rotor ustawiłem się z Jackiemsj, gdzie z Pułtuska ruszyliśmy już razem w drogę.
W Wielbarku awaryjnie zmuszeni jesteśmy się zatrzymać na chwilę po tym jak Jacek został trafiony przed jakiegoś ptaka, na szczęście to nie był to bocian
Za Jedwabno Jackowa Dykta, chwilo rzuciła palenie, przyczyną był niski poziom paliwa i nieco syfu zassanego do gaźnika.
Drugą sprawą była zbliżającą się burza więc szybka decyzja i wracamy do Jedwabno na Orlen, tam uzupełniamy paliwo, kawa, hot dog i przeczekujemy burzę.
Jadnak za namową innych zlotowiczów przebieramy się w stroje przeciwdeszczowe i ruszamy dalej do Waszety, po około 15 km doganiamy burze i przymusowa przerwa na przystanku pod drzewami
W końcu docieramy na miejsce, gdzie zameldowało się 6 motocykli DKW NZ.
Oraz nasza ekipa forumowa
Na Rotorze było jeszcze DKW SB 500A, niestety potem padły w nim cewki zapłonowe.
Po ciekawej nocy przyszedł czas wyjazdu na rajd, z racji że ja nie jechałem tu puchary i nagrody nie brałem udziału w konkurencjach, bardziej mnie interesowała turystyka i wspólna jazda.
Na dzień dobry darousza08 maszyna zastrajkowała, zniknęły prądy po nocnej ulewie, wymiana akumulatora na drugi nic nie pomogło, przyczyną okazał się bezpiecznik, po wymianie na nowy odpaliła od kopa, niestety Komara i johana1 maszyny jak na złość na przemian rzucały palenie, wyjazd nieco się opóźnił, gdy już wszyscy dojechali do miejsca startu na trasę udało się wyjechać na 6 DeKaWek
Na trasie rajdu były pola bitwy pod Grunwaldem, no jak tu nie skorzystać z okazji by cyknąć parę fotek.
Niestety tu Komar zawinął na pięcie bez słowa i sam ruszył w dalszą trasę
No cóż, my w składzie pięciu DeKaWek ruszyliśmy dalej, na kolejnym punkcie kontrolnym pysznymi drożdżówkami częstował nas Klemens Forel, który pomagał organizatorom.
Później zdychawce dopadła nożna dźwignię zmiany biegów, na szczęście leżała na drodze, więc stoimy i przykręcamy
Pod koniec trasy tankowanie i kawa na Orlenie w Iławie.
No i w fota na przystani jachtowej w Iławie.
Potem już późnym popołudniem przez piękne lasy i całkiem dobrej jakości choć wąskie asfalty dotarliśmy do przedostatniego punktu gdzie czekając na przejeździe kolejowym był i czas na fajkę
Do bazy w Waszecie dotarliśmy koło 20:30, po drodze zahaczając o sklep i złoty napój bogów
Następnego dnia wyruszyliśmy do Olsztyna na lotnisko gdzie odbywały się wyścigi na 1/4 mili, niestety jakieś 5 km od Waszety, zdychawki maszyna stanęła, i to dosłownie, złapało tłok i to na amen
Na placu boju zostaliśmy tylko ja i zdychawka oraz Kinga, no cóż decyzja padła taka, że nie wracamy po lawetę a walczymy.
Nie wiem czy zdychawce było do śmiechu ale mimo wszystko dobry humor go nie opuszczał
Po odkręceniu czterech śrub naszym oczom ukazał się taki widok...
Wessało zabezpieczenie iglicy, no cóż na szczęście bez uszkodzenia gładzi cylindra.
Znów mój święty magiczny drucik ratuje dupę zdychawki i iglica zostaje pewnie zamocowana
Składamy i w drogę.
Niestety duch solidarności motocyklistów można już dziś włożyć miedzy bajki i mity, na ponad 100 motocykli jedynie dwóch się zatrzymało i zapytali czy coś pomóc a reszta machała pozdrawiając
Na końcu jak mieliśmy już ruszać zatrzymał się jeszcze przy nas Klemensa brat.
Nie podobała mi się ta sytuacja, że nikt z DaKaWkowej braci forumowej nie został z nami i zostaliśmy sami na placu boju, nawet nikt się nie zapytał czy wszystko OK tylko ja pisałem do Was, że jakoś to ogarniemy, nad tym trzeba by popracować Panowie
Po jakichś 20 km znów jakieś problemy, korekta w gaźnik u i podniesienie iglicy o ząbek by zwiększyć dawkę paliwa na poboczu S51
W końcu dojechaliśmy na lotnisko w Olsztynie gdzie już trwały wyścigi.
Po godzinie stania na słońcu padła jedyna i słuszna decyzja że jedziemy na lody i kawę i wracamy do Waszety.
Niestety z benzyniarni nie ujechaliśmy za daleko, u zdychawki kończyło się paliwo więc zrobił nawrotkę a my czekaliśmy w cieniu, później znów na 6 DeKaWek ruszyliśmy dalej zatrzymując się co chwilę na zdychawki korekty w gaźniku.
W końcu dojechaliśmy do Orlenu gdzie chyba wszyscy się zaatakowali i niemal już z górki ruszyliśmy przez Olsztynek do Waszety oczywiście po drodze zahaczając o tym sam sklep co wczoraj
Pod wieczór gdzie długie Polaków rozmowy rozgoniła burza i pora było się kłaść spać.
Rano spakowaliśmy my się z Jackiemsj i ruszyliśmy w drogę powrotną, która minęła dość szybko.
Pod garażem ostatnia fota maszyn spakowanej na full, jedynie tylko karimata jechała przypięta do tylnego siedzenia wszystko ładnie zmieściło się w skrzynkach.
W dniu wyjazdu na zlot miałem tyle najechane.
Po powrocie.
Równe 714 km bezawaryjnej jazdy
Maszyna mimo iż nic nie wygrała spisała się na medal
Myślę, że za rok się to pojawię się ponownie, dziękuję wszystkim za super jazdę i wspólna integrację
Offline